sobota, 29 grudnia 2012

6. Jestem Twoim adwokatem.

#Nevan
     Nie rozumiałem jej zachowania. Najpierw ten list, w którym tak się otworzyła. Powiedziała co naprawdę czuje. A na widzeniu? Co to miało w ogóle oznaczać? Jeszcze to "chyba". Skoro nie była pewna swoich uczuć, to mogła po prostu nie przychodzić tu i nie mieszać mi w głowie. Mogła jeszcze raz wszystko dokładnie przemyśleć. Ja miałem już wystarczająco dużo problemów.
     Posiedziałem jeszcze chwilę w sali widzeń. Non stop wpatrywałem się w krzesło, na którym jeszcze przed chwilą siedziała. Czułem jej zapach. Czułem nawet nadal jej obecność. Dlaczego to zrobiła? Gdyby ktoś zapytał mnie teraz jak się czuje, to odpowiedziałbym "ja się w ogóle teraz nie czuję". Tak też było. Z każdym dniem. Ba! Z każdą kolejną godziną, a nawet minutą spędzoną tutaj, stawałem się coraz to mniejszym kłębkiem nerwów.
 - Musisz stąd iść. - powiedział policjant, który "kontrolował" widzenia.
Na początku go nie usłyszałem, bo byłem zajęty własnymi myślami. Poczułem tylko szarpnięcie za ramię, tak jakby chciał mnie podnieść.
 - Już wychodzę! - krzyknąłem.
Wyrwałem mu się i poszedłem do drzwi.
     Wyszedłem, a pod drzwiami czekał, chyba na mnie, jakiś facet.
- Czy Nevan Everdeen? - zapytał.
Miałem deja vu, bo już drugi raz słyszałem to pytanie. Czułem się jak w szkole przy wywoływaniu do odpowiedzi.
Skinąłem głową, co miało oznaczać "tak, to ja, bo kto inny?".
 - Jestem twoim adwokatem. - oznajmił.
Machnął ręką, co miało znaczyć, że mam iść za nim. Poszliśmy do niewielkiego pomieszczenia, na środku stało biurko i dwa krzesła. Cały ten, nazwijmy to obiekt, był łudząco podobny do tego, w którym byłem przesłuchiwany na początku. Ale to jednak nie było to samo. W niecały dzień zwiedziłem chyba cały komisariat. Od  sali przesłuchań, aż po więzienie.
     Usiadłem na krześle. Mój adwokat włączył lampkę stojącą na biurku, która dawała jasne światło, jednocześnie nadając pomieszczeniu cieplejszy klimat. Swoją drogą niesamowity paradoks, że mam adwokata, a nwet nie wiem jak się nazywa. No koń by się uśmiał.
 - Więc opowiedz mi, co się wtedy wydarzyło. - mówił łagodnym głosem adwokat.
Początkowo byłem oporny. Nie chciałem nic mówić. Ale wiedziałem, że milczenie będzie równoznaczne z przyznaniem się do winy.
 - Może byś tak zaczął swą opowieść? - adwokat zaczął się niecierpliwić.
Czy wszyscy tutejsi policjanci tacy są? No on, co prawda nie był policjantem, ale jakiś tam związek z nimi miał. Zaczął świecić mi lampką w twarz. Światło oślepiło mnie. Przetarłem oczy i zacząłem mówić.
 - To był piątek. Wybraliśmy się na imprezę. Na początku nie byłem zbyt przekonany, co do tego, ale wkrótce zgodziłem się.
 - Z jakiej okazji była to impreza? - zaczął dopytywać.
Kazał mi szukać w pamięci takich szczegółów...
 - A czy musiała być jakaś specjalna okazja? - napotkałem na groźną minę. - Urodziny koleżanki.
I wtedy mnie olśniło! W dzień kiedy byliśmy na imprezie i kiedy podobno stałem się mordercą, były urodziny Yvonne!Jednak teraz musiałem skupić się na zeznaniach. Moje myśli związane z Yv zeszły chwilowo na boczny tor.
 - A co stało się potem?
Zwiesiłem głowę. Nie pamiętałem! Chociaż raz mogłem nie posłuchać Thresh'a i nie pić. Tym bardziej, że miałem przeczucia, że coś się wydarzy.
 - Nie pamiętam. Wypiliśmy tamtej nocy dość sporo i po prostu... film mi się urwał.
Wiedziałem, że to na pewno nie jest żadną wymówką i nie zadziała to na moją korzyść. Ale co? Przynajmniej powiedziałem prawdę.
 - No panie... - przystanął na chwilę, spojrzał w akta, by sprawdzić moje dane personalne.
 - Nevan. - dokończyłem za niego i westchnąłem.
 - Nie żebym prorokował, ale nie widzę tej sprawy w jasnych barwach.
     Tyle to i ja wiedziałem bez niego. Sprawa była po prostu beznadziejna. O mojej niewinności to chyba tylko ja byłem przekonany. A i to w miarę przesłuchań, zaczynało słabnąć...
 - Czy masz alibi? Znaczy, czy ktoś może zaświadczyć, że tego dnia byłeś na imprezie? Chodzi o konkretne nazwiska.
 - Oczywiście, że tak. - zacząłem wymieniać, choć nazwisk nie padło zbyt wiele.
Tylko Thresh'a, Gideon'a i tej dziewczyny, z którą spędziłem tamtą noc.
 - Będziemy musieli ich przesłuchać. Może to choć trochę polepszy twoją sytuację.
Miałem taką nadzieję. 
- Na dziś to wszystko.- powiedział. - Dziękuje. - zgasił lampkę i wstał.
     Ręką zaprosił mnie do wyjścia. Podniosłem moje cztery litery z krzesła, co przyniosło mi ogromną ulgę, bo krzesło było strasznie niewygodne.
     Wyszliśmy. Pod drzwiami czekał policjant, który miał odprowadzić mnie do celi. Skuł mnie. Minęliśmy akurat główne wejście na komendę. Otworzyły się drzwi i słychać było jakieś krzyki. Odruchowo odwróciłem głowę. To był Gideon! Prowadzili go jacyś dwaj policjanci, a on starał im się wyrwać. Co on tu robił? Co się jeszcze stanie? Dziś... nic mnie już nie zdziwi.

10 komentarzy:

  1. ej no.. w takim momencie koniec? ;o
    nieładnie ;)
    ale rozdział świetny ;D
    już się nie mogę doczekać kolejnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie zyskałaś sobie nową stałą czytelniczkę, kochana :D
    Super, super, czekam na kolejny z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no, w takim momencie?! Jeste be.. :D
    Super rozdział!
    Czekam na nexta
    U mnie rozdział 2 może jutro?
    http://czarownica-z-rodu-blackow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego w takim momencie?!
    Dawaj szybko naxta, wciągnęło mnie ;)
    Nie wiem, czy czytasz, ale u mnie też jest nowy : http://staygoldforever-twstorry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, ubóstwiam *.*
    Czemu w taki momencie, ja się pytam?!
    Dawaj mi tu szybko nexta, bo zejde na zawał ;D
    A co do rozdziału muszę z przykrością stwierdzić, iż był bardzo... Cóż, jakby to ująć...
    Jest ZAJEBISTY!!! Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  6. musiałaś skończyć w takim momencie? xD świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  7. no. no. NO.
    no i nie wiem co napisać xd
    znowu mnie zatkało ;D
    po prostu dawaj nexta :D
    PS. u mnie nowy za miesiąc :3

    OdpowiedzUsuń
  8. dziej się, dzieje!
    matko ileż tutaj emocji... idę po meliskę ;p
    weny

    OdpowiedzUsuń
  9. Super !! NEXT !!! SZYBKO !!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. asdggfjdska. Ty mi powiedziałaś, że mam Ci oddać talent? -.- Serio, nie chcesz go, jest zbyt beznadziejny. xd TY PISZESZ LEPIEJ. *.*
    A teraz wiesz co? Przez to, że skończyłaś w takim momencie, ja tu proszę szybko następny rozdział, by zaspokoić moją ciekawość. ^^
    weny. <3

    OdpowiedzUsuń