#Gideon
Próbowałem jakoś wyrwać się z "uścisku" policjantów, ale nie miałem szans. Byli zbyt silni.- Puśćcie mnie! - krzyczałem.
Ale to i tak nic nie dało. Zaczęli szarpać mnie jeszcze bardziej. I po co mi to było? Zachciało mi się wymierzać sprawiedliwość na własną rękę, więc teraz będę ponosił tego konsekwencje. No trudno...
Ten komisariat był przerażający... Miałem dreszcze i nie, to nie było przyjemne uczucie. Zaprowadzili mnie do pokoju przesłuchań. No wyglądał... tak jak na filmach.
- Dlaczego go zaatakowałeś? - pytał policjant.
- A nie powinien pan raczej mówić pełnymi formułkami? - zapytałem.
Wiedziałem, że go tym zdenerwuję, ale chyba właśnie o to mi chodziło.
- Chłopcze! Nie nauczono cię, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie?
Nie chciałem dalej w to brnąć, gdy poświecił mi lampką prosto w oczy. Metoda rodem z średniowiecza, ale muszę przyznać, że działa.
- Dobrze! - krzyknąłem. - Już tłumaczę, tylko niech wyłączy pan tę lampę. - prosiłem.
Chwilę się wahał. Jego mina mówiła "a może jeszcze nam się przyda". Odpowiadając kiwnąłem przecząco głową. W końcu wyłączył lampkę. Wziął długopis do ręki, otworzył swój magiczny zeszycik i czekał, aż zacznę mówić.
- To nie jest tak, że zaatakowałem go bez powodu. - zacząłem.
- Nikt nie mówił, że nie miałeś powodu. Ale to musiał być poważny motyw, skoro Thresh ma wstrząs mózgu i złamany nos, prawda?
I tak mu się należało. Nie chciałbym cofnąć czasu, bo on na to zasłużył.
- Wie pan dlaczego to zrobiłem? Bo on pobił moją przyjaciółkę! Właśnie dlatego! Ona była w nim zakochana, powiedziała mu o tym. Ale okazało się, że jest gejem. Potem przyszła tu - na widzenie. Do Nevan'a, pewnie go pan zna, Nie wiem co takiego stało się na tym widzeniu, bo nie pozwoliła mi, bym z nią poszedł. Czekałem pod wejściem głównym na komisariat. Jak wyszła była roztrzęsiona. Chciałem odprowadzić ją do domu, ale nie chciała. Rozeszliśmy się. Chwilę potem usłyszałem jej głośny krzyk. Pobiegłem. Stał nas nią Thresh. Coś do niej krzyczał. Popatrzyłem na nią. Niech pan uwierzy to nie był ładny widok. Miała rozciętą wargę i łuk brwiowy. Niewiele zastanawiając się, popchnąłem go. Niefortunnie, bo zrobił obrót i upadł twarzą prosto w krawężnik. Od razu zadzwoniłem na pogotowie.
Policjant przyglądał mi się cały czas bardzo uważnie. Obserwował każdy mój ruch. Po chwili przeniósł swój wzrok ze mnie, na swój notatnik. Zanotował kilka zdań.
- Jesteś zatrzymany do wyjaśnienia. Zabrać go! - nakazał, nie podnosząc wzroku z notatnika.
Zatrzymany do wyjaśnienia? Przecież ja przed chwilą złożyłem wyjaśnienia.
Podeszli do mnie dwaj policjanci, dość niskiego wzrostu. Chcieli mnie zakuć, ale zrobiłem minę kota ze "Shrek'a" i uznali, że nie będę chciał uciekać. Prowadzili mnie gdzieś. Byłem tylko ciekaw dokąd.
Po jakiś pięciu minutach przechadzki korytarzem znaleźliśmy się pod celą. Zdziwiłem się. Jeden z policjantów - blondyn, otworzył przede mną drzwi.
- Miłego pobytu. - powiedział z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.
Wszedłem do celi. Na łóżku siedział Nevan. Uśmiechnąłem się szeroko. On zrobił to samo. Czyli może nie będzie aż tak źle? Przynajmniej nie będę sam.
- Witam w "moich" skromnych progach. - przywitał mnie przyjaciel.
No! To w końcu dowiem się co takiego stało się, że on tu jest.
- Ty? Tutaj?! Dlaczego?! - uprzedził mnie z pytaniem.
- Ach... To długa historia.
- No, chyba mamy czas na tę opowieść.
Zacząłem opowiadać. Nevan był bardzo zdziwiony. W sumie sam się dziwiłem. Przecież pobiłem własnego brata. Po raz pierwszy w życiu! Chociaż na miano nazywania kogoś "bratem" też trzeba sobie zasłużyć. Nie podwarzam tutaj więzi krwi, jakie nas łączą. Ale ostatnio czułem, że coś jest nie tak. Po prostu coś nie grało.
- O stary! - krzyknął Nevan.
- To teraz ty opowiadaj. - powiedziałem jakoś bez emocji.
Z każdym kolejnym słowem przyjaciela moje oczy robiły się coraz większe ze zdziwienia.
Poczułem się bardzo śpiący. To był męczący dzień. Za dużo wrażeń.
- Kładziesz się? - spytałem Nevan'a.
- Ja śpię na dole! - odpowiedział i wystawił język.
Szybko się położył. Ja wgramoliłem się na górę. Przyłożyłem głowę do poduszki. Zamknąłem oczy. W głowie przewijały mi się różne obrazy z dzisiejszego dnia. Nie! Nie mogę zasnąć! Ugh... Zszedłem z łóżka i usiadłem na podłodze. Przyglądałem się Nevan'owi, który już smacznie spał. Wyglądał tak niewinnie... Niemalże jak dziecko... Jak on mógłby kogoś zabić?
Nagle Nevan podniósł się, usiadł na łóżku. Spojrzał na mnie.
- Wracam z oranżerii. Zgubiłem moją siewkę pomarańczy. Nie widziałeś jej? - zapytał i ponownie się położył.
Lubiłem słuchać jego bełkotu podczas snu. Całkiem niezłe historyjki z tego wychodziły. Nawet nie wiem kiedy... zasnąłem.
Miałam przeczytać jutro, ale cóż. Jednak skusiłam sie i dziś przeczytałam. Rozdział super, jak zawsze :) Czekam na nexta )
OdpowiedzUsuń@puffsoon
Świetny <3
OdpowiedzUsuńPowtórzę się - chciałabym pisać tak, jak Ty!
Czekam na next'a!
co tu dużo mówić, jest super ♥
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3
Boski <3
OdpowiedzUsuńOj nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;33
Kurde pisarką powinnas zostać !
Czekam na next i weny ci życzę ^^
Ło matko i córko *.*
OdpowiedzUsuńZajebjoza :3
Dawaj mi szybko nexta :D
hah nie widziałeś siewki pomarańczy? hah rozbroiło mnie to!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział!
weny
ŁO!
OdpowiedzUsuńno. no brak słów. znów. :D
dawaj nexta no! ♥
ej.. ja też chcę tak pisać ;)
OdpowiedzUsuńrozdział fenomenalny ^^
już chcę nexta xd
nie i należało mu się, że go pobił. -.-
OdpowiedzUsuńnie lubię tego policjanta za to, że go uwięzili. :c Toć nic nie zrobił i złożył wyjaśnienia! xd
Też chcę tak kurde pisać. ;o
weny<3
Zostałaś przeze mnie nominowana do Libster Blog Award. Szczegóły na moim blogu
OdpowiedzUsuńrecenzowniamimi.blogspot.com
genialny rozdział! :**
OdpowiedzUsuńmatko tyle się działo!
po co zamknęli Gideona w więzieniu?!
nawet nie mieli podstaw!
No i mi też jakoś się nie chce wierzyć, że Nevan zabił. ;/
Ale to chyba dobrze :)
I to jego gadanie przez sen hahahahaah xd
jestem baaaaardzo ciekawa co będzie dalej :)
masz genialne pomysły, uwielbiam Cię.♥
pisz szybciutko następny.♥